Muzyka w salonie
29 marca 2020Kojące brzmienie muzyki
29 marca 2020Muzyka jest nam bliska. Rodzimy się z poczuciem rytmu matki, której serce wybija 80 razy na minutę, czemu przysłuchujemy się w okresie płodowym.
Potem nasze własne serce w tym samym rytmie powoduje, że jesteśmy pogodni, zrelaksowani, zadowoleni. Przyspieszona melodia powoduje w nas pobudzenie do radości lub zaniepokojenia, wolniejsza od bicia serca relaksuje lub powoduje w nas powagę lub smutek. Każdy z tych rodzajów dźwięków może w nas powodować zarówno korzystne , jak i niedobre nastroje i emocje.
W zależności od upodobań pacjenta, jego dojrzałości muzycznej i udziału muzyki w codziennym życiu, powinno się dobierać utwory uspokajające lub pobudzające. I nie ma tu znaczenia (wbrew twierdzeniom niektórych muzykoterapeutów), czy są to utwory z półki muzyki poważnej czy rozrywkowej. To co pomaga jednemu i działa na niego uspokajająco , np. Aria na strunę G- Bacha, drugiego może pobudzić do agresji i odwrotnie. Muzyka popularna typu disco I(oparta na trzech akordach) może uspokajać młodzieńca, a pobudzać do zniechęcenia, nawet agresji miłośnika muzyki poważnej.
Żadnego z tych rodzajów muzyki nie wolno lekceważyć. Disco słuchać należy stosownie do spodziewanych skutków terapeutycznych, ale nie głośno.. Dowiedziono bowiem, że hałas obniża poziom koncentracji, zwiększa stres, podnosi ciśnienie krwi, zaburza sen, a w przypadku kobiet ciężarnych, zwiększa ryzyko przyjścia na świat wcześniaków lub dzieci o małej masie urodzeniowej ciała.
W Polsce muzykoterapia najczęściej wykorzystywana jest w psychoterapii dzieci i młodzieży. Pomaga ona w ujawnianiu skrywanych emocji i nazwaniu ich. Pozwala określać i kontrolować skale ich agresji. Pacjenci rozchwiani emocjonalnie, po zastosowaniu muzykoterapii są mnie napastliwi fizycznie i werbalnie. Są tez mniej drażliwi, maleje poczucie winy, podejrzliwość i pesymizm. Muzykoterapeuci twierdzą, że poprawiają się ich stosunki z rówieśnikami i rodziną.
Na przestrzeni lat udowodniono, że najlepsze rezultaty daje połączenie muzyki z innymi rodzajami sztuki lub sferami aktywności naszego mózgu. Czysta muzyka, jest stosunkowo słabym środkiem terapeutycznym i na pewno nie zmienia obyczajów. Jest bowiem asemantyczna (beznaczeniowa). Czy coś, co nie jest filozofią, nie jest religią i nie wyjaśnia sensu życia może zmieniać poglądy i obyczaje?
Na pewno może być ona wyrazem tych poglądów i obyczajów, ale przede wszystkich w kategorii zachowań emocjonalnych, a nie poglądów na świat i życie. Znamy przypadki „kontrolowanego słuchania muzyki” dla rozładowania stresu lub dla pokazania swojej przynależności narodowej, które wcale nie służyły terapii uczestników, a wprost przeciwnie – pogrążały ich w większym cierpieniu i niepewności dnia jutrzejszego. Mam na myśli orkiestry w obozach koncentracyjnych. Z jednej strony wykonawcy – jeńcy wykonujący dla oprawców obozowych utwory kompozytorów niemieckich, z drugiej – sami oprawcy słuchający tej muzyki z rozrzewnieniem i dumą, że oto gnębieni przez nich ludzie, grają dla nich hymny triumfalnej Apokalipsy dla umęczonych. Jeńcom muzyka także sprawiała przyjemność, powodowała wydzielanie do mózgu endorfin – substancji o działaniu podobnym do opium. Związki te wywoływały w nich stan euforii i zmniejszały ból.
Na pewno w nieświadomych bliskiej męki jeńcach, pod wpływem muzyki, granej przez ich kolegów obozowych, obniżał się poziom hormonów stresu, takich jak adrenalina, co wpływało kojąco na układ limbiczny mózgu, decydujący o emocjach. Tym niewolnikom nie trzeba było podawać leków nasennych i przeciwbólowych. Nie trzeba było leczyć w nich migreny. – Czy to była muzyka?
– Tak.
– Czy ona łagodziła obyczaje?
– Nie!
Muzyka jest asemantyczna, ale wielu ludzi po wojnie, a niektórzy do dnia dzisiejszego nie chcą słuchać „Tanga Milonga” i innych utworów granych w obozach koncentracyjnych lub słuchanych w okresie II wojny z megafonów ulicznych. Prawdą jest, że muzyka uratowała życie wielu ludziom, a przede wszystkim tym, którzy grali w orkiestrach obozowych.
Połączenie muzyki z obrazem przyrody i jej zapachem, głosem ludzi i ptaków śpiewających, a przede wszystkim z wyobraźnią człowieka, jego pamięcią i pozytywnymi wartościami moralnymi i etycznymi oraz wartościami kompetencyjnymi danego człowieka może dać rezultat terapeutyczny.
Ale sama muzyka nie wyleczy z nerwicy, jąkania, uzależnienia alkoholowego, albo choroby psychosomatycznej. Żaden utwór muzyczny nie nastawi pozytywnie do innego człowieka, jeżeli nie zostanie wzmocniony słowem i działaniem. Słuchanie muzyki i wykonywanie np. tańca solowego służy tylko jednej osobie. Dopiero wzajemne i empatyczne wykonywanie tańca w grupie, którą zamierzamy zaakceptować z wszystkimi złymi i dobrymi cechami może mieć rezultat terapeutyczny.
Zanim jednak zaczniemy słuchać, grać, śpiewać i tańczyć musimy uwierzyć, że to nam pomoże. Musimy znaleźć w sobie motywację i wyznaczyć drogę dla usunięcia naszego cierpienia lub niezadowolenia ze stanu ducha lub ciała. A to nie jest możliwe bez udziału słowa i obrazu, bez uruchomienia pamięci i własnej wyobraźni.
„Logomuzykoterapia” jest najbardziej skuteczną formą terapii sensu życia przy pomocy sugestii słownych i relaksu z podkładem muzycznym, stosowaną z powodzeniem przez lekarzy, psychologów, logopedów, psychoterapeutów i rehabilitantów. Dzięki takiemu połączeniu, słuchanie ulubionych nagrań jako wprowadzenie do relaksu lub na zakończenie treningu modyfikacji osobowości pozwala zmniejszyć uczucie nudności, liczbę i intensywność wymiotów u cierpiących na choroby nowotworowe i przyjmujących leki powodujące takie efekty.
Za sprawą muzyki wzbogaconej sugestiami słownymi zwiększa się sprawność intelektualna. Im bardziej bogate i złożone są formy muzyczne, których słuchamy, tym lepsze wyniki osiągamy w myśleniu i zapamiętywaniu. Dzięki muzyce wokalno – instrumentalnej łatwiej jest odzyskać sprawność związaną z uszkodzonymi po udarze ośrodkami mowy i ruchu.
Niektórzy pacjenci, mimo udaru, zachowują zdolność śpiewania nawet, gdy nie mogą mówić. To samo występuje u osób jąkających się. Zdolność ta pobudza ich do szybkiego powrotu mowy, jej rozwoju i rekonwalescencji. Rytmiczne dźwięki z instrukcjami słownymi pomagają im również w odzyskaniu sprawności fonacyjno-artykulacyjnej i ruchowej. Nie umniejszajmy jednak muzyce prawa do samodzielnego wpływania na nasz stan ducha, a co za tym idzie, także ciała w stanach pozawałowych – obniża bowiem ciśnienie krwi i jej tętno.
Muzyka pozwala zmniejszyć zapotrzebowanie na leki przeciwbólowe podczas zabiegów chirurgicznych, także w czasie porodu. Muzyka zwiększa wydajność pracy, a nawet chęć dokonywania zakupów, co skutecznie wykorzystują handlowcy i menadżerowie. Pamiętajmy jednak, że zarówno muzyka pobudzająca, jak i relaksująca nie powinna być słuchana zbyt głośno. To, co jest dobre dla nas , niekoniecznie pomoże sąsiadowi. Rozdrażniony sąsiad, słuchając naszej głośnej muzyki, może zachować się odwrotnie niż możemy się tego spodziewać. Jemu nasza muzyka może szkodzić i wbrew znanemu powiedzeniu, że „muzyka łagodzi obyczaje”, zachowa się… wprost przeciwnie. opr. Władysław Pitak – muzykoterapeuta
(Towarzystwo Terapii i Kształcenia Mowy LOGOS)
źródło: www.4energy.pl